czdz
W klubie od: 30.11.2007
Ilość komentarzy: 9
Ilość postów: 208
Ilość wyświetleń: 26559
http://www.tvn24.pl/12692,1616127,0,1,gornicy-chca-kopalni-dla-siebie,wiadomosc.html
Tak złotko, Pszczyna to oaza świeżego powietrza na śląsku- nie rozśmieszaj ludzi.
Ale wcale IMRE nie twierdzi, że Pan napisał taki list tylko pisze, że powinien Pan go napisać
Skąd takie wzburzenie i takie ostre słowa???
bardzo ciekway artykuł na temat silesii:
Pierwsza wielka polska kopalnia idzie w prywatne ręce. Przedsiębiorstwo zostanie sprzedane za 111,5 mln zł. Prawie na pewno właścicielem zostanie zakładowy przewodniczący „Solidarności”. Łaskawie zgodził się nawet na to, by w jego przyszłej firmie dalej działały związki zawodowe. Do porozumienia w tej sprawie doszło po negocjacjach trwających tydzień.
W piątek 14 grudnia 2007 r. minął termin składania ofert na zakup kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Kopalnia zatrudnia około 1,7 tys. osób i wystawiona została na sprzedaż po wniosku złożonym w tej sprawie przez zakładową „Solidarność”. Ta już od kilku lat szukała kupca. Znalazła brytyjską firmę Gibson Group.
Chętnych było więcej. Prasa wymieniała światowy koncern hutniczy ArcelorMittal oraz fundusz inwestycyjny ze Szwajcarii, holenderskie New World Resources, które są właścicielem OKD, największego koncernu górniczego w Czechach, czeski koncern energetyczny CEZ i wreszcie wspomnianą Gibson Group. Akurat o niej wiele powiedzieć się nie da. Jest niezbyt znana, podobno brytyjska, podobno należy do Thomasa Gibsona. Szkota.
Cena wywoławcza kopalni to 111 522 000 zł netto powiększone o należny podatek od towarów i usług. Ogłoszenie przetargowe informuje: Jedynym kryterium decydującym o wyborze najkorzystniejszej oferty jest zaoferowana cena.
Kupiec
W poniedziałek 17 grudnia 2007 r. rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej poinformował nas, że złożono tylko jedną ofertę zakupu kopalni. Czyli rzekoma Gibson Group nie miała nawet jednego konkurenta. Rzekoma, bo tak naprawdę o zakup kopalni Silesia stara się inna firma o bardzo zbliżonej nazwie. Zamieszanie z nazwami jest po to, aby ukryć, kto naprawdę chce nabyć kopalnię. W ukryciu pozostaje Kazimierz Żyrek, wieloletni przewodniczący zakładowej „Solidarności”.
Gibson Group to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego w lutym ubiegłego roku, czyli na miesiąc przed ogłoszeniem sprzedaży kopalni Silesia. Spółka zajmuje się m.in. górnictwem i wzbogacaniem węgla kamiennego. Właścicielką i jedyną wspólniczką ma być niejaka Magdalena Elżbieta Jasina. Żadnego pana Gibsona, żadnego Żyrka.
O tego ostatniego związkowcy z kopalni Silesia pytali, gdy trwały negocjacje między nimi a rzekomą Gibson Group na temat zachowania przywilejów górniczych i gwarancji zatrudnienia. Tydzień trwały negocjacje zakończone podpisaniem „umowy społecznej” gwarantującej m.in. prawo do działalności związkowej. Zapewniono ich, że w firmie Gibson Group nie występuje żaden człowiek o nazwisku Żyrek. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że w dokumentach złożonych w związku z przetargiem widnieje podpis właśnie Kazimierza Żyrka. I to jako wiceprezesa! Jak to możliwe?
Oprócz Gibson Group jest jeszcze Gibson Group International. Firma widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym od bardzo niedawna. Została wpisana do rejestru przedsiębiorców na miesiąc i jeden dzień przed ostatecznym upływem terminu składania ofert na zakup kopalni. Jako jedyna przystąpiła do przetargu i złożyła ofertę w ostatnim dniu, kiedy można to było uczynić.
Metoda
Spółka Gibson Group International: prezes zarządu Thomas Gibson, wiceprezes zarządu Kazimierz Mieczysław Żyrek, wiceprezes zarządu Tadeusz Stanisław Mroziński, wiceprezes zarządu Zbigniew Mieczysław Wasilkowski. Co ważne Żyrek wymieniony jest zaraz za Gibsonem. Co jeszcze ważniejsze we wpisie do rejestru znajduje się następujące zastrzeżenie: Do składania oświadczeń w zakresie praw i obowiązków majątkowych i niemajątkowych upoważniony jest zawsze prezes zarządu działający łącznie z wiceprezesem. To znaczy, że Gibson bez zgody swojego wiceprezesa nie może kupić nawet rolki papieru toaletowego.
Najważniejsze jest jednak to, że Żyrek ponosi współodpowiedzialność za fatalną sytuację finansową kopalni i za to, że próbuje się ją teraz sprzedać. Należy się zastanowić, czy jego działalność nie była zwykłym sabotażem, który miał doprowadzić do przejęcia zakładu.
Jeszcze w 2003 r. Żyrek namawiał kolegów do podziemnej głodówki. Odniósł zamierzony efekt. Około 400 górników zjechało ponad pół kilometra pod ziemię i podjęło protest polegający na odżywianiu się wodą i sokami. Mówili, że przerwą głodówkę dopiero wtedy, gdy otrzymają zapewnienie, że nikt nie zlikwiduje kopalni. Kompania Węglowa wiele razy zapewniała, że nie ma planów likwidacji akurat tej kopalni, lecz protest nie ustawał. Żyrek wolał dmuchać na zimne.
W efekcie protestu załamało się wydobycie. Straty były gigantyczne. Pierwsze cztery dni strajku kosztowały 640 tys. zł. Ale nawet wtedy kopalni Silesia nie groziło zamknięcie. Na wszelki wypadek zorganizowano masówki w 30 innych kopalniach. Działacze „Solidarności” informowali, jaka jest przyczyna protestu. Gdyby ktokolwiek wówczas powiedział, że załoga Silesii musi ponieść konsekwencje wstrzymania wydobycia, to strajki wybuchłyby również gdzie indziej. Była szansa, że wraz z Silesią na dno pójdzie więcej kopalń.
W tym szaleństwie jest metoda. Kopalnia przynosi straty? Po co Polacy mają do niej dopłacać? Trzeba ją sprzedać! W 2005 r. przewodniczący Żyrek zorganizował referendum. Załoga miała wybrać przyszłość zakładu: prywatyzację albo likwidację. Co prawda niektórzy górnicy na złość Żyrkowi głosowali za likwidacją, ale więcej było takich, którzy zgodzili się na sprzedaż.
Był również i kupiec. Silesia jest otoczona ogromnymi pokładami węgla. Złoża są ponoć najbogatsze w Polsce. Zainteresowanie kopalnią przejawiała np. firma Ekopal z RPA. Do sprzedaży jednak nie doszło.
Luksus
Nadszedł rok 2006. Po blisko 16 latach spędzonych w fotelu przewodniczącego „Solidarności” w KWK Silesia Kazimierz Żyrek przeszedł na emeryturę. Dziwnym trafem ten właśnie rok był ostatnim rokiem obowiązywania gwarancji tego, że kopalni Silesia nie dotknie ani likwidacja, ani zwolnienia. Te gwarancje Żyrek wymusił na zarządzie Kompanii Węglowej 3 lata wcześniej, podczas wspomnianej głodówki górników.
O kierowanie biznesem Żyrek otarł się jeszcze jako związkowiec. Na jego żonę zarejestrowana była firma handlująca węglem kupowanym od kopalń nieistniejącej już Nadwiślańskiej Spółki Węglowej (kopalnia Silesia należała do NSW). Firma ta zajmowała się również sprzedawaniem kopalniom różnych urządzeń i maszyn. Żyrek kąpał się w luksusie. Wybudował hotel. Długi Żyrkowej firmy rosły, aż zdenerwowani wierzyciele wystąpili do sądu o ogłoszenie upadłości. W kluczowym momencie na sali sądowej pojawił się Żyrek i pokazał dokumenty, z których wynikało, że to on jest największym wierzycielem firmy należącej do żony. I się domaga, by część długów umorzono, a część rozpisano na raty („Strajkmistrz”, „NIE” nr 26/2003).
Słyszę chichot. Jest to chichot his-torii. Pierwsza wielka kopalnia trafia w łapy działacza „Solidarności”, który w dodatku prowadził szemrane interesy – oto jak kończy się mit „Solidarności”. A inni działacze tego związku milcząco to akceptują. Odpowiedzcie sobie sami – dlaczego?
Czy to jest poważny inwestor? Inne jego 'inwestycje' w Polsce zakończyły się tak jak w wypadku 'SILESI'
Za Rzeczpospolitą
"Nieudane przejęcie kopalni nie jest pierwszą próbą rozwijania przez Gibsona działalności w Polsce. W 2005 r. planował inwestycję w rozlewnię whisky w Wałbrzychu i odnowienie poniemieckiej kopalni w Ludwikowicach. Projekty te nie doszły do skutku. Gibson Group stwierdziła wówczas, że „Wałbrzych ją rozczarował”.
O założonej w 1978 r. firmie wiadomo, że działa w branży energetycznej i ciepłowniczej. Nie udało nam się jednak dotrzeć do wykazu jej inwestycji. Podobnie jak do wielu innych informacji. Wiadomo, że jej kapitał akcyjny wynosi 100 funtów, za kopalnię Silesia zaś – wycenioną na 111,5 mln zł – Szkot (jak się okazuje wcale nie skąpy) zaproponował 250 mln zł. – On wie, że jak w nią zainwestuje, to się mu to zwróci – mówią pracownicy Silesii, którzy sami ściągnęli szkockiego inwestora do Polski w zeszłym roku, gdy było przesądzone, że Kompania Węglowa, w skład której wchodzi Silesia, nie ma 1,3 mld zł niezbędnych do dotarcia do nowych złóż w Silesii (szacowanych na 500 mln ton węgla, ocenianych jako drugie co do wielkości w Polsce).
Sam Tom Gibson, gdy w końcu zdecydował się w kwietniu na spotkanie z „Rz”, nie mówił o sobie zbyt wiele. Nie potwierdzał plotek, ani też ich nie dementował. A chodzi m.in. o sprawy finansowe, np. skąd chciał wziąć tak dużą kwotę (na kopalnię i na inwestycje w niej, planował bowiem wybudować obok elektrociepłownię) oraz o „mocodawców” – w prasie od zeszłego roku pojawiały się informacje, że za Gibsonem stoją Rosjanie. – Tak, słyszałem, że jestem agentem KGB – denerwował się wtedy Gibson, dodając, że z Rosją, podobnie jak z wieloma innymi partnerami zagranicznymi, prowadzi interesy. Jakie? Tego już nie powiedział.
Inną ciekawą sprawą było dostarczanie przez niego przez dwa miesiące gwarancji bankowych na wadium w przetargu – ok. 4 mln zł. Mówiło się, że pieniądze mają w części gwarantować banki na Wyspach Dziewiczych. O tym Gibson też nie mówił. Jego ustami w Polsce miesiącami był Kazimierz Żyrek, przez lata związkowiec w Silesii. Potem zaś jego prawa ręka w Szkocji, jeden z dyrektorów GG Zbigniew Wasilkowski. Teraz, gdy wczoraj minął termin sprzedaży Silesii i nie wiadomo, czy zostanie przedłużony (jeśli nie – kopalnia zostanie zamknięta), Gibsona broni szef „S” w Silesii Dariusz Dudek. – To poważny inwestor, nie mamy wątpliwości – przekonuje."
Źródło : Rzeczpospolita
przenieśmy mieszkańców tych dwóch bloków na środek pustyni tam nikt im przeszkadzał nie będzie!
Wacław Czerkawski pod sąd, ABW niech sprawdzi szkodliwe działanie związków w górnictwie ich przewałki sposoby finansowania i przywileje. to co robią związki górnicze to jest jawny skandal!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111