Wiadomości

  • 4 marca 2007
  • wyświetleń: 1871

Czechowicka Viva walczy o istnienie

Piętnastu ostatnich pracowników czechowickiej fabryki materiałów opatrunkowych Viva walczy o istnienie zakładu. O swoje być albo nie być. – To już agonia – mówią. Od blisko dwóch miesięcy nie dostali żadnych pieniędzy, mają nerwy w strzępach, rosnące długi. – Ile można żyć na kredyt? Przecież kiedyś długi trzeba będzie zwrócić. Tylko z czego? Za chwilę do naszych domów przyjdzie komornik odciąć prąd i gaz – mówią rozżaleni.

W połowie ubiegłego roku załoga liczyła ponad 40 osób, dziś zostało 15. Większość z nich przepracowała w Czechowickich Zakładach Materiałów Opatrunkowych połowę swojego życia. Są wśród nich małżeństwa. A kiedyś pracowali ich rodzice, dziadkowie. Bo ten zakład to cała historia. Jeden z najstarszych w mieście. Wyroby dawnej czechowickiej Polfy znała cała Polska. W czasach PRL-u czechowicka wata to był prawdziwy rarytas. Renoma przetrwała, bo mimo że fabryka zmieniała nazwy (kilka lat temu stała się spółką akcyjną), jej produkty zawsze były wysokiej jakości. Wata z Czechowic, produkowana głównie z bawełny, była jedną z lepszych w kraju. Korzystały z niej szpitale i przychodnie. Chętnie sprzedawały ją wielkie sieci handlowe w Polsce, kupowali Czesi. Poprzedni zarząd firmy rozwiązał jednak umowy z największymi klientami – sieciami Tesco, Lidl, Makro, Biedronką. Biedronkę udało się odzyskać obecnemu prezesowi zarządu.

Pierwszy kryzys przyszedł w 2003 r. Firma chciała zwolnić 50 osób, ostatecznie pracę straciło kilkunastu ludzi. Nad innymi wisiały ciągle odraczane wypowiedzenia, pensje wypłacane były w ratach. Produkcji jednak nie przerwano. A do sierpnia zeszłego roku szła pełną parą. Tyle było zamówień.

Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.